Sebastian Świerzbiński: Znamy swoją wartość

Wierchy Rabka Zdrój kończyły sezon pięcioma zwycięstwami. Ostatecznie zespół uplasował się na piątym miejscu w grupie wschodniej. To pozwoliło patrzeć z optymizmem trenerowi Sebastianowi Świerzbińskiemu na nadchodzące rozgrywki. Zwłaszcza, że okres przygotowawczy zakończył się efektownym 7:1.

Wybór ostatniego sparingpartnera miał na celu sprawdzić siłę ofensywną, czy też trening wysokiego pressingu?

– Ustalaliśmy sparing o wiele wcześniej. Z tego co wiem, gdzieś tam były jakieś braki kadrowe. Z Narożem Juszczyn graliśmy w zimie, było 1:1. Suma summarum wyszło, że mogliśmy poćwiczyć atak pozycyjny i skuteczność. Cieszymy się więc, że skończyło się to wysoka wygraną.

Widać jednak, że chcecie i umiecie grać piłką. Nie interesuje Pana zawodników przysłowiowa laga do przodu.

– Kto nas analizuje i obserwuje to wie, jaki mamy styl gry. Raczej chcemy grać widowiskowo, efektownie i efektywnie. Mamy różne warianty, ale także i długą piłką. Staramy się szukać wolnych przestrzeni na boisku, wypełniać je, rotować. Jesteśmy drużyną, która świadoma jest swoich umiejętności. Będziemy walczyć w IV lidze.

Ma Pan taki pozytywny ból głowy myśląc o obsadzie bramki?

– Mikołaj (Śmieszek – red) dołączył do nas w ostatniej chwili. W związku z czym jest u nas na takiej zasadzie, że musi eis odbudować piłkarsko. Więc na spokojnie. Póki co jest Vasyl (Zhuk – red), a Mikołaj będzie się przy nim uczył. Cieszymy sie więc, że mamy dwóch bramkarzy.

Pierwsze spotkanie i mecz z Dalinem, który też jest silny, też myśli o górnej części tabeli. Kadrowo chyba dosyć zbliżony do Wierchów.

– Myślę, że takich drużyn będzie ¾ w lidze. W każdym meczu będziemy grali z porównywalnymi drużynami. Powtórzę się. Znamy swoją wartość, wierzymy w swoje umiejętności. Czasami z tymi silniejszymi drużynami lepiej się nam gra. Fajnie, nie możemy się już tego doczekać.

Pamiętam, jak rok temu po zawieszeniu butów na kołku mówił Pan, że wreszcie odpocznie i pozna atrakcje Małopolski. Udało się, czy dalej piłka nożna jest na pierwszym miejscu?

– Dalej piłka nożna jest na pierwszym miejscu (śmiech). To nie jest moja jedyna praca w Rabce. Mam jeszcze obowiązki w Podhalu, w grupach młodzieżowych. Jeszcze jest na to czas. Ciężko jest całkowicie odejść od piłki. Robię to co lubię i się cieszę.

Fot. Obserwator Sportowy