Tomasz Moskała: W piłce decydują niuanse

Beskid sezon rozpoczął od trzech porażek. Potem było już dużo lepiej. W minionej kolejce podopieczni Tomasza Moskały przywieźli cenne zwycięstwo z Kalwarii i znajdują się na siódmym miejscu w tabeli. Jak to wszystko wyglądało w oczach szkoleniowca Andrychowian?

Kalwarianka, niby ostatnia drużyna w tabeli, ale łatwo nie było.

Nie było łatwo, ale drużyna z Kalwarii dla większości przeciwników nie jest łatwą drużyną. Przegrywają jedną, dwiema bramkami. Strzelają gole, ale też i trochę tracą, bo nastawiają się na grę ofensywną. To sprawia, że równowaga pomiędzy defensywą, a atakiem nie jest zachowana. Mecz z nimi był bardzo trudny.

Zawodnicy Beskidu nie tylko wygrali, ale tez fizycznie dobrze wytrzymali mecz, co nie było łatwe na grząskim boisku.

Boisko było bardzo trudne, kosztowało sporo zdrowia zawodników. Cieszę się, że fizycznie wytrzymali do końca.

Spotkanie było dosyć wyrównane. Co zatem zadecydowało o waszym sukcesie?

Były sytuacje po jednej i po drugiej stronie. W piłce jest tak, że niuanse decydują. Lepsze zgranie, troszeczkę lepsza jakość, dokładność przy strzale, finalizacji. Myślę, że to decydowało dzisiaj.

Obecnie znajdujecie się w górnej połowie tabeli, ale początek sezonu nie należał do najlepszych.

Ja sam byłem zaskoczony że tak źle weszliśmy w sezon. Po takim początku muszę powiedzieć, że ciężko jest odbudować drużynę. Spodziewaliśmy się troszeczkę czegoś innego. Wiedzieliśmy też z kim gramy na początku. To były czołowe zespoły, które dziś są w pierwszej piątce. To też o czymś świadczy. Skorygowaliśmy pewne rzeczy. Zawodnicy też doszli do siebie, bo zawsze okres przygotowawczy dla zawodnika amatorskiego jest obciążający. W konsekwencji pierwsze mecze mogą wyglądać różnie. Cieszę się że drużyna doszła do siebie i zaczęła wygrywać.

A propos pierwszej piątki, to kolejny mecz czeka was z Wiślanami.

Zgadza się. Dla mnie to jedna z najlepszych drużyn jeśli chodzi o przygotowanie, pomysł na grę. Jest to czołowy zespół w naszej lidze, który będzie walczył o awans.

Patrząc z boku na ławkę rezerwowych wydaje się, że jest pan dużo spokojniejszym trenerem niż był pan zawodnikiem.

Tak, przynajmniej tak się staram, ale proszę mi wierzyć, ze to są takie pozory. Ja sam staram się hamować, bo wiem, że czasem spontaniczne zachowania trenera nie pomagają zawodnikom, którzy grają. Na prawdę, jest mi ciężko czasem wytrzymać.