Podział punktów w Jawiszowicach

Spotkanie trzeciej drużyny ligi z Beskidem Andrychów nie było wielkim widowiskiem. Nie był to jednak „mecz dla koneserów”, od którego bolały oczy. Oba zespoły były mocno nastawione ofensywnie, lecz mimo to kibice w Jawiszowicach goli nie zobaczyli.

Patrząc na stadion i jego okolicę to ten pojedynek najbardziej elektryzował służby mundurowe. Długi kordon radiowozów rozciągał się przed stadionem, jednak kibice z Andrychowa się nie zjawili. Szkoda, bo może doping poprowadziłby ich zespól do zwycięstwa. Tymczasem pierwsi do ataku ruszyli miejscowi, ale strzał aktywnego w tym pojedynku Adriana Korczyka zablokowali obrońcy przeciwnika. Gracze Tomasza Moskały rozpoczęli niskim pressingiem, szukając szans w kontrach. Najgroźniej zaś pod bramką Artsioma Hamelki było po stałych fragmentach gry. Gra była szybka i płynna, także dzięki postawie trójki sędziowskiej, która nie przeszkadzała, a wręcz pomagała grać. Gdy trzeba było, przerywano akcje, gdy dało się puścić przywilej, wtedy arbiter nie zatrzymywał ataku. Dobrze się to oglądało.

Gracze LKS mogli wyjść na prowadzenie jeszcze przed przerwą. Nieudaną pułapkę offsidową założyli przyjezdni, ale Dawid Hałat nie dał się na nią złapać. Wbiegł z piłką w pole karne, ale w ostatniej chwili pogubił się z piłką. Po przerwie także szanse mieli gospodarze. Z prawej strony piłkę w pole bramkowe zacentrował Filip Iwański, ale akcja skończyła sie jedynie strzałem w boczną siatkę. Wraz z upływem czasu coraz śmielej poczynali sobie zawodnicy Beskidu. W 78. minucie w słupek trafił Eryk Ceglarz. Po chwili Dawid Nagi znalazł się z piłką na środku pola karnego, ale nie trafił czysto w futbolówkę i zmarnował dobrą okazję. Gracze z Jawiszowic próbowali rozmontować defensywę gości atakiem pozycyjnym i wrzutkami w pole karne. Jednak pomimo kilku dogodnych sytuacji, drogi do siatki nie znaleźli.

LKS Jawiszowice – Beskid Andrychów 0:0

Jawiszowice: Hamelka – Kocemba, Radomski (46’ Sitko), Pitry, Pierlak, Gąsiorek, Czaicki, Frączek, Hałat, Liszka (46’ Dziedzic), Korczyk.

Beskid: Zaremba – Tatarczyk, Tylek, Kapera, Kaczmarczyk, Koim (84’ Matysek), Nagi, Kasiński, Karcz, Ceglarz (90’ Budka), Wróblewski (80’ Janusiewicz).

Żółte kartki: Radomski, Korczyk, Pitry – Kapera, Ceglarz.

Fot. Obserwator Sportowy