Podsumowanie rundy

Chociaż większość boisk przykrył już pierwszy śnieg, warto podsumować to, co działo się na czwartoligowych boiskach. A działo się sporo. Po każdej zaś kolejce można było usłyszeć zarówno z ust zawodników, jak i trenerów, że poziom ligi mocno się w tej nowej formie podniósł.

Tym bardziej więc warto docenić absolutnych dominatorów mijającej jesieni – Wiślan Jaśkowice. Trener Łukasz Skrzyński skomponował doskonałą, równą drużynę, która doznała zaledwie jednej porażki i raz zremisowała na terenie najgroźniejszego przeciwnika. Ekipa z Jaśkowic gra równy, poukładany futbol, mając pomysł na to, co chce robić na boisku. Do tego potrafi ten pomysł skutecznie przenieść na murawę. W efekcie zespół znajduje się na szczycie ligowej tabeli, z przewagą dziewięciu punktów. Do tego lider kończy rok z imponującą serią dziewięciu kolejnych zwycięstw. Warto też docenić, że zespół wyglądał dobrze pod względem fizycznym od pierwszej do ostatniej kolejki.

Przez większość sezonu kroku Wiślanom starały się dotrzymać rezerwy Bruk-Betu. Słoniki grały równie dojrzałą piłkę, odprawiając z kwitkiem kolejnych ligowych rywali. Coś jednak zacięło się w połowie października i gracze Waldemara Dzierżanowskiego w czterech meczach zanotowali aż trzy porażki. Nie oznacza to jednak, że walka o awans jest już rozstrzygnięta. Trzeba jednak przyznać, że ciężko będzie dogonić tak grającego lidera. Inna sprawa, że jeśli ktoś ma jeszcze zatrzymać rozpędzonych Wiślan, to raczej tylko właśnie rezerwy Termalici. Sporo tez chyba zależeć będzie od tego, jak wiosną spisywać się będzie pierwszy zespół Bruk-Betu.

Ligowe podium uzupełnia zespół Popradu, który mimo sporych zmian latem, po cichu zbierał ligowe punkty. Zaledwie cztery przegrane i trzecia defensywa ligi pokazują, że zespół z Muszyny nie znalazł się na trzecim miejscu przez przypadek. Mogło być nawet lepiej, gdyby w kilku spotkaniach dopisało szczęście, aczkolwiek i tak chyba Piotr Kapusta jesień zaliczy do udanych. Podobne uczucia panują w Jawiszowicach. Pomimo przedsezonowych trudności Jarosław Płonka skompletował całkiem ciekawy zespół, który nie bał się najsilniejszych. Gdzieś może w trakcie rozgrywek przydarzyła się jedna lub druga wpadka, ale z reguły gracze z Jawiszowic pokazali solidny kawał futbolu.

Sporo działo się w Rabce-Zdroju. Mimo że zespół Wierchów grał fajną dla oka piłkę, na koniec września z pracy rezygnował Sebastian Świeżbiński. Stery drużyny przekazał w ręce swojego asystenta Karola Niewolika. Ten godnie kontynuował dobry kurs zespołu i zakończył rozgrywki na piątym miejscu. Sam szkoleniowiec ocenił sezon na czwórkę z plusem, a jego podopiecznych należy pochwalić za skuteczność w ofensywie.

Ciut więcej obiecywano sobie chyba za to w Oświęcimiu, bo przez kilka kolejek Unia plasowała się w okolicach podium. Jednak zawodnicy Marka Kołodzieja pogubili punkty w spotkaniach u siebie z Okocimskim czy Dalinem i zanotowali prestiżową porażkę w Jawiszowicach. Gdyby nie to, mogliby myśleć nawet o trzecim miejscu. Nieco mniej pisało się o ekipie Wolanii, jednak Tomasz Juszczyk po raz kolejny wykonał kawał solidnej pracy. Bez fajerwerków, ale i bez większych wpadek utrzymali się w górnej części tabeli, udowadniając, że w Woli Rzędzińskiej prowadzi się rozsądną politykę zarówno finansową, jak i pod względem doboru kadry.

Górną część tabeli zamyka najwyżej notowany beniaminek z Barcic, dowodzony na boisku przez Macieja Korzyma. Były zawodnik m.in. Legii czy Korony nie jest już tym samym młodym gniewnym, którego pamiętamy z boisk Ekstraklasy. Stał się za to liderem pełną gębą. Na boisku kroku stara się mu dotrzymać Francisco Manuel Bonalde Varela, Hiszpan z całkiem niezłym CV. Perturbacje na stanowisku trenera, jakie miały miejsce w trakcie sezonu udowadniają, że mimo niezłej pozycji, ambicje Barciczanki sięgają wyżej.

Patrząc na dolną cześć ligi, nie sposób odnieść wrażenia, że kilka zespołów jesienią rozczarowało. O pozycji Dalinu, Beskidu, czy Glinika zadecydował przede wszystkim nieco słabszy początek sezonu. Radziszowianka zaś rozpoczęła rozgrywki z impetem, a potem zaczęła płacić frycowe. Widać, że słowa o podniesieniu poziomu znajdują odzwierciedlenie w boiskowej rzeczywistości. Zarówno bowiem Orzeł Ryczów, jak i Słomniczanka poprzedni sezon skończyły na odpowiednio trzecim i piątym miejscu. Limanovia grupę wschodnią zakończyła tuż za podium. Cytując więc klasyka, w tej lidze już nie ma słabych drużyn. Ktoś powie, że nieco odstaje Kalwarianka czy Okocimski. Kto jednak obejrzał choć jeden ich mecz, ten potwierdzi, że te drużyny wcale źle nie grają. Zdarzają jednak im się błędy, które w poprzednim, dwugrupowym systemie gry mogły jeszcze ujść na sucho. Teraz jednak potrafią zdecydować o ostatecznym wyniku całego spotkania.

Widać więc, że zmiana formy rozgrywek wpłynęła na podniesienie jakości w małopolskiej 4. lidze. Z niektórych klubów dochodzą jednak głosy o kłopotach organizacyjnych i finansowych. Miejmy nadzieję, że sezon skończymy w pełnym składzie, a wysoki poziom przyciągnie jeszcze większą rzeszę kibiców i sponsorów.