Wiktor Kołodziej: Na boisku robię co do mnie należy

Pan piłkarz Wiktor Kołodziej (…) to chłopak z innej ligi i szkoda tylko, że w drużynie przeciwnej – taki komentarz można było przeczytać na fanpagu Kalwarianki, po ostatnim spotkaniu. Jak widać skrzydłowego Beskidu nadal pamiętają i doceniają kibice w Kalwarii. On sam też przypomniał im się bardzo dobrą grą na inauguracje ligowej wiosny. Zatem zamieniliśmy kilka słów po końcowym gwizdku.

Udał wam się rewanż za przegraną u siebie w pierwszej kolejce

– To prawda. Ten mecz w pierwszej rundzie był taki „na styku”. Teraz mieliśmy plan, żeby wygrać ten mecz. Plan zrealizowaliśmy i trzy punkty jadą do Andrychowa.

Moim zdaniem duża rolę w tym zwycięstwie odegrało dobre przygotowanie taktyczne i poukładana gra.

– Tak chcemy grać. Staramy się być dobrze poukładaną drużyną. Na boisku staramy się przede wszystkim pracować nad defensywą, a potem z przodu dołożyć swoje. Taki mamy cel.

Derby powiatu to sporo walki, także tej fizycznej i w tym aspekcie też wydaje się, że byliście lepsi.

– Do derbów się podchodzi specyficznie, nieco inaczej niż zwykle. Głowa, przede wszystkim głowa i charakter. Tym na boisku robimy robotę i walczymy.

Zdaniem wielu osób na trybunach, w tym i moim, byłeś takim cichym bohaterem tego meczu.

– Nie uznaje się za bohatera. Na boisku robię to, co mam robić i co do mnie należy. Dla mnie był to mecz troszkę ważniejszy, bo jednak byłem cztery lata w Kalwariance, z przerwą roczną na Beskid. Teraz jestem wypożyczonym zawodnikiem. Było to więc jak dla mnie spotkanie nieco wyższej rangi.