Kalwarianka nadal bez punktów
Mimo grząskiej murawy i lekkiego deszczu skromna publiczność obejrzała na stadionie w Kalwarii całkiem dobry mecz. Gospodarze byli blisko zdobycia pierwszych punktów w tym sezonie, jednak ponownie musieli przełknąć gorycz porażki.
Sytuacjami z tego spotkania można by spokojnie obdzielić kilka innych meczów. A to w spojenie po interwencji bramkarza trafił Karol Buraczek, a to Patryk Koim przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. Tymczasem nie minął nawet pierwszy kwadrans. W 11. minucie spotkania za faul w środku pola żółtą kartką ukarany został gracz Kalwarianki Adam Frączek. Wywołało to głośny sprzeciw na ławce rezerwowej gospodarzy i w zasadzie do ostatnich minut meczu każda decyzja arbitra powodowała niezadowolenie oraz komentarze z tamtej strony. Wyprzedzając nieco fakty, z tego powodu żółtą kartkę pod koniec meczu obejrzał trener Leszek Janiczak, a dwie żółte i w konsekwencji czerwoną, rezerwowy Adrian Sadowski.
Tymczasem pierwszego gola zdobyli piłkarze gości. Po rzucie rożnym w zamieszaniu na piątym metrze najwyżej wyskoczył Patryk Koim i głową skierował piłkę do bramki. To ożywiło sporą grupę kibiców z Andrychowa, którzy oglądali to spotkanie z parkingu obok stadionu. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać i była to w zasadzie bardzo podobna bramka. Z prawej strony Łukasz Kryjak zacentrował w okolicę pola bramkowego, a całą akcję zamknął Karol Stanek. Po chwili Kalwarianka mogła prowadzić 2:1, ale ten sam zawodnik przeniósł futbolówkę nad bramką.
W drugiej części obserwowaliśmy akcję za akcję i mimo grząskiej murawy zawodnicy obu drużyn do końca walczyli o każdą piłkę. Groźniej jednak atakowali Andrychowianie. W okolicach 60. minuty Eryk Ceglarz na pełnej prędkości minął Tomasza Gugułę i nie trafił do odsłoniętej bramki. – Za łatwo, za łatwo – krzyczał z ławki rezerwowych Janiczak, a jego zawodnicy próbowali groźnie kontratakować. W 70. minucie obejrzeliśmy kolejną wrzutkę w pole karne Beskidu, którą na drugiego gola zamienił Stanek. Wydawało się, że wreszcie szczęście zaczyna sprzyjać Kalwariance. Tymczasem przydarzyły im się dwie chwile dekoncentracji, które kosztowały stratę wymarzonego zwycięstwa.
Dwie minuty po golu gospodarzy z lewej zaatakowali gracze Beskidu. Odbita piłka trafiła pod nogi Ceglarza i było 2:2. Temperatura meczu wzrosła i doszło do wspomnianych upomnień na ławce rezerwowych. Na osiem minut przed końcem Dawid Nagi podał do aktywnego Koima, który znalazł się tuz przed bramką i sytuacji nie zmarnował. – Obudźcie się – krzyczał jeden z zawodników gospodarzy, ale było już za późno. Co prawda atakowali oni do ostatnich sekund, ale nie zdołali już doprowadzić choćby do remisu.
IV liga, 01-10-2022
Kalwarianka Kalwaria Zebrzydowska – Beskid Andrychów 2:3 (1:1)
Stanek 24′, 70′ – Koim 17′, 82′, Ceglarz 72′.
Kalwarianka: Guguła – Kaczyński, Malik, Kryjak, Frączek (84′ Serwin), Bury (69′ Boroń), Buraczek (78′ Rupa), Stanek, Gołąb (78′ Oleksy), Jurek, Kołodziej (84′ Paździorko).
Beskid: Zaremba – Nagi, Mizera, Tatarczyk, Koim, Kaczmarczyk, Tylek, Ceglarz (85′ Janusiewicz), Matysek (73′ Budka), Kapera, Wróblewski (57′ Karcz).
Żółte kartki: Frączek, Gołąb, Guguła, Malik, Oleksy – Kaczmarczyk.